Dziś nienożowo. Zapraszam do przeczytania i obejrzenia materiału o dziewięciu kluczykach od Melontools!
Po nagraniu filmu przyszła pora na testowanie melonowych kluczyków. Podzieliłem zmagania na trzy kategorie: test otwieracza, test łomów, test kluczy. W sumie nie mam żadnego doświadczenia jeśli idzie o takie gadżety, postanowiłem sprawdzić i opisać je mniej więcej tak jak noże.
Jeszcze przed zabawą - ważenie:
Double Bass: 21.8g
Osos: 16.5g
Fishbone: 19.2g
Anglerfish: 11.2g
Catepilar: 10.2g
Ukulele: 11.5g
Compact 2: 11.6g
Yale key: 7.15g
Ukulele: 11.5g
Compact 2: 11.6g
Yale key: 7.15g
Muraena Fat: 9.8g
Testowanie rozpocząłem od najprzyjemniejszych czynności - testów otwieraczy. Spodziewałem się, że kluczykom pójdzie dobrze, ale nie zawsze tak było. Od razu wyszła zasada, którą można było podtrzymać przy wszystkich testach: im mniej udziwniony, grubszy, nieposiadający wielu wystających elementów kluczyk tym operuje się nim lepiej.
Te kluczyki, które zadziałały dobrze:
Osos
Double Bass
Muraena Fat
Catepilar
Te do których miałem zastrzeżenia:
Ukulele
Fishbone
Yale key
Anglerfish
Otwieracz, który jest najbardziej podobny do innych, które są na rynku to ten w modelu Osos. I to własnie nim piwo otwierało mi się najlepiej. Na drugiej pozycji model Double Bass - jest za co chwycić, raz dwa i otwarte piwko mamy. Modele Catepilar i Muraena Fat również poradziły sobie dobrze, chociaż z racji na kształt i rozmiar operowało się nimi troszkę mniej wygodnie.
Jeśli idzie o pozostałe klucze. Wydaje mi się, ze największą bolączką tych otwieraczy jest to że są one "zbyt agresywne" - zamiast otworzyć piwo, gną niemożebnie kapsel. Fishbone - krawędzie wpijają się w rękę, Yale - słabo się trzyma, mały, wąski. Ukulele - niby podobny do Bassa ale nie działa tak dobrze. Wydaje mi się, że kształt i wielkość nie byłyby tak ważne, gdyby sam otwieracz był inaczej zaprojektowany.
Drugi test polegał na zabawie łomami. Użyłem ich do popsucia już i tak popsutych scyzoryków, oraz do wyjęcia gwoździ wbitych deskę. Jeśli chodzi o scyzoryki - była to bardziej zabawa. ale mówiąca coś o zastosowaniu tego elementu. Po pierwsze ciekawym dodatkiem okazało się wcięcie w łomie - można było wyginać linersy scyzoryków w sposób w jaki nie mogły tego zrobić inne klucze. Druga sprawa - próbując popsuć scyzory chciałem też uszkodzić (wygiąć) jakiś kluczyk. Ofiarą został oczywiście Yale Key ze względu na to, że jest najcieńszy. Wydawało mi się, że kluczyk podda się szybko. Nic z tego - naprawdę musiałem przyłożyć sporą siłę, żeby tego małego cwaniaka troszkę odkształcić.
Druga sprawa to wyjmowanie gwoździ wbitych w deskę. Klucze poradziły sobie dobrze (szczególnie te ze wcięciem). Wyróżnić trzeba modele Double Bass, Anglerfish, Osos i Ukulele. Dawał radę również Compact, w tyle zostały Yale Key oraz Fishbone.
Poza dedykowaną funkcją z łomu można skorzystać również jako dużego śrubokręta płaskiego - w takiej roli też daje sobie radę.
Trzecia rzeczą było odkręcanie śrub i nakrętek. Tylko tu pojawił się problem - co ja mam rozkręcić albo dokręcić. Na biurku mam lampę z nakrętkami 7 - dokręciłem je Bassem. Poszło szybko i sprawnie. Żaden inny kluczyk nie miał wymaganego rozmiaru. Drugą rzeczą jaką zrobiłem było dokręcenie śrub w piwnicznych regałach. Tu już było różnie - czasami dostęp był słaby, przeszkadzały kółeczka do kluczy. Ale ogólnie rzecz biorąc nie mogę mieć zastrzeżeń.
Tylko co dalej? Rowery! Same imbusy albo wajchy, ani jednej nakrętki. Wszędzie indziej - krzyżaki. Albo płaskie. Muszę powiedzieć, że tutaj trochę się zawiodłem - nie na kluczach a na rzeczywistości, która nie dostarczyła mi materiału do testów :( Oczywiście pokręciłem sobie na sucho, ale to nie to samo. Podsumowując - jak macie co przykręcić, to przykręcicie. Albo odkręcicie. I tyle.
Poza trzema podstawowymi funkcjami, do czterech modeli dodany jest bit ( Double bass, Compact 2, Osos, Anglerfish). Miałem akurat do rozkręcenia mały regał, bawiłem się też z innymi śrubkami. I tu chyba moje największe zdziwienie - to naprawdę działa. Spokojnie taką czynność możemy za pomocą kluczyków i bita wykonać. Najsłabiej w tej konkurencji wypadł model Compact - nie ma on oringa który trzyma bit, przez co ten mi wypadał (trzeba się naumieć). Muszę powiedzieć, iż myślałem, że to będzie działało kulawo - a działa naprawdę dobrze!
Druga sprawa to zgubienie bita (o co się obawiałem). Próbowałem, nosiłem w kieszeni, w plecaku. Włożyłem do nerki i urządziłem kluczom trzęsienie ziemi. Żadem bit nie wypadł z oringów. Jest tylko jedno ale. Same oringi. Kluczyki mają dosyć ostre krawędzie i niszczą gumę, przez co prędzej czy później taki oring pęknie. Wtedy bit wypada. Mi się to zdarzyło dwa razy, ale nie podczas noszenia, a wyciągania bita. W zestawie są zapasowe oringi więc nie ma sprawy. Można by się zastanowić nad użyciem jakiś bardziej elastycznych gumek - może ich żywotność była by dłuższa. Zastanawiałem się też, czy do takiego kluczyka nie użyć dwustronnego bita. Z jednej strony większe możliwości, z drugiej mogło by się go ciężko przytrzymywać podczas pracy.
Podsumowując powiem, że jestem pozytywnie zaskoczony. Jeśli tylko będziesz musiał coś podważyć, przykręcić - kluczyk da radę. Mało tego jak go ktoś będzie chciał nadużyć to też wytrzyma. Na plus zaskoczyła mnie użytkowość bita - naprawę się sprawdza. Jeśli chodzi o klucze i łomy - działa to tak jak powinno, bez zaskoczeń. Funkcją, która według mnie wymaga dopracowania jest otwieracz do butelek - niektóre modele zamiast sprawnie otwierać piwko, gną kapsel.
Z tych kluczyków, które dostałem zdecydowanie najbardziej podobają mi się modele: Osos oraz Double Bass. To tej dwójki dorzucił bym jeszcze Anglefish. Jeśli idzie o kluczyki, które najmniej przypadły mi do gustu, to będą to modele Fishbone, Yale Key oraz Caterpilar.
Pozdrawiam
kosma
Pozdrawiam
kosma
Nad balansem bieli mógłbyś popracować! Wiele odcieni jest na twych fotach, Żadne nie oddaje rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńMelon
Świetny tekst! I narzędzia niczego sobie!
OdpowiedzUsuńDobry tekst.
OdpowiedzUsuń